Dzisiaj 14 lutego, Dzień Świętego Walentego potocznie zwanym
Świętem Zakochanych.
Z genealogicznego punktu miłość wśród naszych przodków w
większości przypadków nie występowała. Zazwyczaj partnera lub partnerkę dla
swojego dziecka wybierali rodzice, a znając historię moich krewnych, gdy
rodziców zabrakło, tę funkcję przejmowało starsze rodzeństwo bądź wujostwo.
Oczywiście zdarzały się przypadki prawdziwej miłości, gdy syn bądź córka sami
wybierali sobie kandydatów z którymi stanąć chcą na ślubnym kobiercu, a rodzice
nie mieli nic przeciwko temu. Niestety w historii swojej rodziny często jest
tak, ze na próżno szukać prawdziwej miłości, gdy znaczna większość małżeństw
była inicjowana i zdarzało się, że małżonkowie pozwali się dopiero przed
ołtarzem.
W takich momentach wiele zasłyszanych rodzinnie historii ciśnie mi
się na usta. Mało znaną, aczkolwiek bardzo piękną. jest historia moich
prapradziadków ojczystych Józefa i Marcjanny. Józef był szczupłym i drobnym
mężczyzną, który wywodził się z bogatej, prawdopodobnie starej
drobnoszlacheckiej, rodziny herbu Jelita. Miał on w swoim domu rodzinnym
służbę, która pomagała rodzinie przy domu i gospodarstwie. Spodobała mu się
jedna ze służących. Marcjanna nie była bardzo szczupłą osobą. Nie była też
typową pięknością. Ale pewnie miała coś w sobie co zauroczyło Józefa. Krewni Józefa nie byli szczęśliwy w związku z
jego wyborem. Józef razem z Marcjanną uciekli i wyjechali razem do Dąbrowy
Górniczej, gdzie wzięli ślub i doczekali się co najmniej 5 dzieci, w tym mojego
pradziadka Edwarda. Historię tą słyszałam od ich wnuczki – Marysi, którą to
opowieść przekazała jej właśnie osobiście Marcjanna, która przeżyła swojego
męża o ponad 30 lat i zmarła w wieku 91 lat w Dabrowie Górniczej.
Ich grób nadal stoi na Dąbrowskim cmentarzu na ulicy 11 listopada.
Współdzielą grób razem ze swoim najmłodszym synem Edwardem i jego drugą żoną
Marianną. Niedaleko nich stoi pomnik Marianny Kwiecień z Karwalskich,
najstarszej ich córki.
Życzę Wszystkiego Najlepszego zakochanym i tym, których miłość
jeszcze nie spotkała, by wreszcie ich znalazła.
Pozdrawiam
Justyna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz